Czy czujecie się dziwnie, gdy Wasze ubrania przyciąga wzrok nieznanych przechodniów? Tym bardziej, gdy są to spojrzenia wydające się nieprzychylne, a wręcz często prześmiewcze. Niestety w Polsce często można odczuć takie wrażenie niekiedy z bardzo niewinnej przyczyny. Najczęściej, gdy nie wyglądamy po prostu tak jak większość. Wystarczy inne nakrycie głowy, czy spodnie i nie mówię tutaj wcale o kwestiach kulturowych, czy religijnych. Pełno jest ludzi kochających bawić się modą, mnóstwo pomysłów, wykonań i gustów. Niekiedy lepszych, innym razem gorszych. To piękno dzisiejszego świata, że możemy wyrażać swoim ubiorem siebie. Dlatego ja nigdy nie zrażam się takimi spojrzeniami. Oczywiście daleko mi do osoby, która tak bardzo eksperymentuje z ubraniami, ale zdarza mi się po prostu zabawić modą. Czuję się wtedy po prostu szczęśliwa i nie zważam na mniej przychylne opinie. Pomyślałam o tym temacie przy tej stylizacji, ponieważ na ulicach Lwowa przyciągała ona wiele spojrzeń. Jedne wyrażały ekscytacje, tak zwane "wow", ale zdarzały się te w stylu "w co ona się ubrała??". Mam nadzieję, że z czasem takich wzroków nie będzie już wcale, ale nie przestanę na pewno wyrażać siebie i mam nadzieję, że Wy robicie tak samo! Dżinsowa koszula, szwedy, no i piękny kapelusz to 3 stylizacja ze Lwowa, jak widzicie ten outfit? :)

Na rozjaśnienie tych ostatnich, deszczowych dni mam dla Was kolejną styizację prosto ze słonecznego (jeszcze wtedy) Lwowa. Tym razem chciałabym się zatrzymać na chwilę nad kwestią jedzenia na mieście. Wiele się słyszy, że na Ukrainie można swobodnie jeść tylko na mieście i praktycznie nie odczuwać tego w swoim portfelu. Nie jest tak, pomimo, że ceny rzeczywiście są mniejsze niż w Polsce to jednak w coraz większej ilości miejsc te różnice zacierają się albo wręcz totalnie znikają. Nawet takie miejsca szybkiej obsługi jak ukraińska wersja Pyzatej Chaty wcale nie są niczym specjalnym jeśli chodzi o ceny, a o jakości potraw nie wspominając. Oczywiście nie brakuje miejsc lepszych, w których znajdziemy jedzenie świetne i bardzo smaczne, ale wtedy nie możemy już liczyć na atrakcyjność cenową. Mi osobiście bardzo przypadły do gustu małe lokale Lviv's Croissants, których można znaleźć pełno w całym mieście. Choć nie jest to typowo ukraiński specjał to jednak przestronny wystrój i możliwość zjedzenia pyszności o każdej porze dnia, na słodko, czy na słono podbiło moje serce. Mimo wybierania w ciemno, sugerując się obrazkami i informacją o kurczaku za każdym razem nie żałowałam mojego wyboru i to miejsce pozostanie na długo w mojej pamięci. Słowem podsumowania, nie zawsze szukajcie najtańszych miejsc, gdzie możecie zjeść we Lwowie. Nie zaoszczędzicie tak wiele, a stracicie możliwość poznawania prawdziwych przysmaków tego uroczego miasta. Oczywiście nie zapominam o moim kolejnym wyjściowym outficie, na który składa się bordowa spódniczka z białym sweterkiem w czarne paski i urocze kokardki przy rękawach. Do tego dodałam cardigan, który wspierał mnie za każdym razem, gdy słońce schowało się za chmury. Dziewczęca i wygodna całość też tak uważacie? Macie swoje doświadczenia związane z jedzeniem na Ukrainie? :)

Buty- Renee
Torebka - Metisu
Sweterek- Shein (CLICK)
Spódniczka- Bonprix