facebook instagram youtube
  • Strona Główna
  • Stylizacje
  • Kosmetyki
  • Gotowanie
  • Podróże
  • BARWNE TRAVEL

Barwne Stylizacje

 


Cześć Moi Drodzy! Tak jak wspominałam rok 2023 to doprawdy przełomowy czas w moim życiu. W końcu, czy może być coś bardziej wyjątkowego dla każdej kobiety niż ślub, przyjęcie weselne i wszystkie radości oraz troski z tym związane? I choć od wizyty w salonie do daty finalnej pozostało niecałe pół roku, to moje przygotowania rozpoczęły się już dużo dużo wcześniej. Pomijając calutki chaos kłębiący się w mojej głowie, setki pomysłów przeobrażających się z dnia na dzień w zupełnie inne koncepcje muszę Wam szczerze przyznać, że uwielbiam to uczucie. Uczucie lekkie stresu, niepewności, czy to co planuje uda mi się zrealizować tak jak to sobie wymarzyłam. To naprawdę mnie napędza do działania, dlatego mam w planach z przyjemnością dzielić się z Wami moimi ślubnymi doświadczeniami, przeżyciami oraz spróbować poradzić mając świadomość przed iloma wyzwaniami stoją państwo młodzi u progu wejścia na zupełnie nową ścieżkę życia. 

Dzisiaj będzie to tematyka jednego z najbardziej elektryzujących wyborów w całym ślubnym maratonie, a mianowicie opowiem Wam o tym jak wyglądał mój wybór sukni ślubnej. Mam nadzieję, że każda z Was w przestrzeni swojej wyobraźni odnajdzie siebie w takiej sytuacji lub być może przeniesie się w przeszłość jeszcze raz przypominając sobie tamten wyjątkowy dzień. 

Pierwsze rozeznania to oczywiście zabawa z internetowymi inspiracjami, co jest oczywiście bardzo słuszną drogą, a zarazem lekko niebezpieczną. Liczba krojów, fasonów, materiałów i szczegółowych rozwiązań zdecydowanie zbija z nóg, a Twoja wymarzona suknia po 5 minutach, schodzi na dalszy plan, gdy znajdujesz kolejną jeszcze lepszą i tak dalej i tak dalej... W poszukiwaniu czegoś dla mnie przemierzyłam chyba wszystkie zakątki Internetu, a wraz z tą podróżą moja ekscytacja związana z tym wyborem rosła w zatrważającym tempie. Jak się miało okazać, scrollowanie galerii i filmików nijak się ma do chwili, gdy stajemy przed lustrem w salonowej przebieralni i już wiemy, że to jest właśnie ta suknia, której nie da się odmówić.

W końcu przyszedł czas, aby słowa stały się czynem, ale nie było to wybór prosty, a tym bardziej nie przypadkowy. W wirtualnych chmurach natrafiłam na profil Centrum Mody Ślubnej Ksymena, który po prostu nie tylko oczarował mnie swoimi sukniami, ale co więcej nie chciał dopuścić do siebie myśli, że jest sens szukać czegoś innego skoro to właśnie tutaj jest to o czym marzyłam! Pojawił się tylko jeden problem - odległość. Jednak pomyślałam o tym, że raz kozie śmierć w końcu 400 km w drodze do spełnienia marzeń nie wydaje się wysiłkiem nie do przeskoczenia, prawda? 

Ruszyliśmy w drogę z samego rana, a ja w głowie miałam jedną myśl, jedną sukienkę, której nie mogłam się doczekać aż ją przymierzę. Sama podróż minęła mi w mgnieniu oka, a gdy w końcu dojechaliśmy na miejsce nagle poczułam ogromny stres. Bo w sumie jak to będzie wyglądać? Co będziemy robić? Czy będzie miła atmosfera? Setki pytań kłębiły się w mojej głowie, bo w sumie nie uczą tego w szkołach jak wybiera się suknie ślubną i co by nie mówić wydaje się to dosyć niepowtarzalnym przeżyciem. 

Weszliśmy do salonu, w którym rzeczywiście można poczuć się jak w bajce, przepiękny podest, na którym można zaprezentować się w danej kreacji, błyszczące z każdej strony lustra, aby dostrzec każdy detal no i wyjątkowa kotara, która oddzielna ogromną przebieralnie, a gdy rozsuwa się elektrycznie czujemy się jakbyśmy wkraczali co najmniej na scenę teatru. Grzechem byłoby w tym miejscu nie wspomnieć o właścicielce salonu - Iwonie, ponieważ dawno nie spotkałam osoby tak rozgrzewającej miłością do tego, co robi. To ona zapewniła, że czułam się komfortowo, a wszelkie początkowe stresy uleciały nie wiadomo kiedy. Jednak przede wszystkim życzę każdemu z Was żebyście mogli skonsultować swój wybór z takim ekspertem branży jak ona. I to jest to co moim zdaniem miało największy wpływ na mój ostateczny wybór. Doświadczenia nie oszukasz, a Iwona zaproponowała mi same wyjątkowe kreacje, które dopasowywała do mojej sylwetki, do mojej wizji, ale nie tylko. Chciała pokazać mi różne możliwości, abym mogła sama poczuć to, jak w każdej z nich się czuję. 

Ale zaraz, zaraz, przecież mówiłam na początku, że jechałam do salonu z wizją, że tak naprawdę wiem czego potrzebuję, wiem co chcę i nie wyobrażam sobie jakiegokolwiek innego wyboru. Jednak z każdą kolejną opcją w mojej głowie powstawał coraz większy mętlik. Ta, czy ta? A może jednak ta? Kluczowe w tym wszystkim było to jak w danej sukni się czułam. Moja faworytka o której nie mogłam przestać myśleć zanim przyjechałam do salonu okazała się być mało wygodna i średnio pasować do moich kształtów. Zostałam podczas tego wyjazdu wstrząśnięta i zmieszana, ale po wszystkim mogłam powiedzieć, że wyszłam z moją, nową miłością. Którą nie tylko zobaczyłam na żywo, ale przede wszystkim mogłam przymierzyć i poczuć jak się w niej czuję.

Cały ten wyjazd był czymś naprawdę wyjątkowym i życzę każdej z Was, żeby towarzyszyły Wam co najmniej takie emocje jak mi. Życzę też, żebyście trafiły na salon z prawdziwym specjalistą tak jak ja trafiłam na Iwonę. Oczywiście Centrum Mody Ślubnej Ksymena mogę polecić Wam z całego serca, bo jest to miejsce, w którym każda Panna Młoda poczuje się jak księżniczka z bajki. Tym bardziej, że nigdy do końca nie da się przewidzieć, co zastaniemy na miejscu i z czym postanowimy wrócić do domu! Ja absolutnie nie żałuję ani złotówki, ani kilometra i jestem bardzo ciekawa, czy wy również macie swoje wyjątkowe przeżycia związane z wyborem sukni ślubnej?





18:42 1 Comments


Cześć kochani! Za nami intensywny sierpień! Z racji tego, że 29 lipca tego roku wzięliśmy ślub (o którym tez postaram się żeby się tutaj sporo pojawiło) cały sierpień spędziliśmy w podróży poślubnej ❤️ Była to wyjątkowa podróż, w której odwiedziliśmy 4 kraje, mieliśmy 11 lotów i przede wszystkim przeżyliśmy ogrom przepięknych chwil. Którymi oczywiście z chęcią będziemy się z Wami dzielić. 


Dzisiaj zabieram Was na wyspę, która przez wiele ostatnich lat była jednym z moich marzeń i wciąż nie mogę w to do końca uwierzyć, że udało nam się ten wyjazd zrealizować. Mowa o odległej o 11 tys. km od Polski indonezyjskiej wyspie Bali, która w ostatnim czasie tak bardzo zyskała na popularności zarówno w Polsce, jak i na całym świecie. Postanowiłam sprawdzić na własnej skórze, czy jest tam rzeczywiście tak pięknie jak piszą i pokazują na zdjęciach. I na początku podzielę się z Wami moją subiektywną listą miejsc, które na Bali trzeba koniecznie odwiedzić, zapraszam! Kolejność przypadkowa 😉



1. Alas Harum - można powiedzieć, że to miejsce pocztówka, które przyciąga przyjeżdżających turystów z całego świat. Jest to coś w stylu parku rozrywki, położonego między ryżowymi tarasami, pełnego słynnych huśtawek, elementów balijskiej kultury, a do tego 3 restauracje oraz infinity pool! Wejściówka to koszt 50k IDR (13 PLN), ale trzeba pamiętać że huśtawki oraz wypożyczalnia strojów jest dodatkowo płatna. Na miejscu możemy wziąć udział w darmowym pokazie kawowym, gdzie zobaczymy cały proces wykorzystywani ziaren i spróbujemy pysznej lokalnej kawy.



2. Uluwatu Temple - śmiało można powiedzieć, że jest to najpiękniej położona świątynia na całej wyspie. Klify Uluwatu tworzą przepiękny klimat, a choć sama świątynia może nie należy do tych największych to klimat parku i przede wszystkim widoków na ocean jest zdecydowanie wart odwiedzenia. To tutaj właśnie nastąpiło nasze pierwsze spotkanie z balijskimi małpami, bądźcie czujni bo lubią skubnąć turystom przekąski czy okulary przeciwsłoneczne. Wejście to koszt 50k IDR (13 PLN) a w cenie wejścia dostajemy sarong, który jest obowiązkowy, aby móc wkroczyć na teren świątyni. 


3. Virgin Beach - teraz przenosimy się na wschodnią część wyspy na prawdziwą rajską plażę, która może nie jest w pełni dziką plażą, ale ma w sobie coś dziewiczego z nazwy. Autem czy skuterem dojedziemy pod samą plażę, a dojeżdżając na miejsce będziemy mogli podziwiać fantastyczne widoki z góry. Natomiast na miejscu to co najlepsze, czyli lazurowa woda, piękne piaszczyste zejście, las palmowy i oczywiście na dokładkę pyszna woda z kokosa! Zobaczcie na zdjęcia i myślę, że nie trzeba będzie Was długo przekonywać.





4. Monkey Forest - to chyba jedna z najbardziej znanych atrakcji na całej wyspie, ale śmiało mogę powiedzieć, że nie jest przereklamowana. Wejście nie jest tanie, bo kosztuje 100k IDR (26 PLN) od osoby, ale dla kogoś kto na co dzień nie ma styczności z małpami będzie to wyjątkowy spacer. Spacer podczas którego minięcie się z co najmniej setkami małpek, które żyją tam sobie po prostu na wolności. Nie ma co tego porównywać do wyjścia do zoo, bo jest to zupełnie inny rodzaj przeżycia. Na pewno trzeba być ostrożnym i stosować się do zaleceń, ale w tym miejscu nie sposób się nudzić. 



5. Klingking Beach - tutaj mamy jeden malutki wyjątek, bo plaża nie znajduje się na Bali tylko na pobliskiej wyspie Nusa Penida, ale jest to punkt obowiązkowy aby zobaczyć tą niewielką wyspę. Ta plaża to jej danie główne, które często nazywa się T-Rex Beach ze względu że skały przypominają kształtem tego prehistorycznego dinozaura! Już sam widok z góry zapiera dech w piersiach, spotkacie tam wiele małpek, które tylko czyhają na nieuwagę turystów więc bądźcie ostrożni. Jednak to wyjątkowe miejsce da się poczuć dopiero po zejściu na dół, ale uwaga! Nie jest to zejście dla każdego, bo jest to wymagająca górka wspinaczka często po bardzo stromych skalnych ścianach. Do dyspozycji są barierki, ale z racji ilości ludzi którzy poruszają się wąską trasą w dwóch kierunkach trzeba być bardzo ostrożnym, a sama droga w jedną stronę trwa 40-60 min. Nie powiem, że było łatwo, ale Zdecydowanie mogę powiedzieć że było warto! Z resztą sami zobaczcie. PS wjazd na parking przy plaży skuterem to koszt 10k IDR (2,60 PLN)





6. Tirta Gangga - czyli kolejne miejsce do którego dostaniemy się za 50k IDR (13 PLN). Są to słynne ogrody na wodzie, które idealnie oddają charakter hinduistycznej kultury, która od wieków króluje na Bali. Punkt obowiązkowy podczas wycieczki na wschód wyspy.





7. Melasti Beach - ruszamy na południowy kraniec wyspy, a tam mogliśmy powiedzieć, że nigdy tak blisko Australii nie byliśmy. Klasycznie jak przy wjazdach na większe plaże opłata wynosi 10k IDR (2,60 PLN) od osoby. Jest to bardzo słynne miejsce szczególnie ze względu na Beach Club, wiec jeśli lubicie od czasu do czasu zrelaksować się w tego typu miejscach to na Melasti zrobicie to z wyjątkowymi widokami. To był właśnie nasz plan na ten dzień i zdecydowanie nie mieliśmy czego żałować, z resztą sami zobaczcie.









8. Canggu - czyli najlepsze miejsce na pyszne jedzonko, imprezy i relaks w balijskim stylu. Jeśli nie tylko lubicie dobrze zjeść, ale zrobić to w wyjątkowym miejscu to Canggu będzie idealnym punktem startowym przygody. Oczywiście na miejscu jest tez plaża, ale to nie ona robi tu najważniejszą robotę. Jeśli szukasz Bali z Instagrama to zdecydowanie znajdziesz go w Canggu.





9. Ubud Water Palace - przenosimy się do Ubud, czyli serca i duszy wyspy. Położone wyrosły dżungli, pełne rytualnego spokoju miasto to najlepszy punkt, aby nabrać sił wypocząć i oczyścić głowę. A czy byłaby wizyta w Ubud bez zobaczenia kolejnego słynnego wodnego pałacu? No właśnie, co więcej pamiętajcie, że wieczorami odbywają się tam rytualne tańce na które można kupić oddzielną wejściówkę, wejście na zwiedzanie jest darmowe, a na wieczorny występ kosztuje 80k IDR (20,8 PLN).






10. Thomas Beach - na koniec kolejna plaża tym razem w okolicach Uluwatu Temple. Znajduje się tuż obok swojej słynniejsze siostry Uluwatu Beach, ale na nas zdecydowanie zrobiła lepsze wrażenie. Jest to miejsce gdzie zdecydowanie można zatrzymać się na cały dzień, a piękne klify tworzą na wybrzeżu niezwykły klimat! Parking jest darmowy, a przy plaży znajdują się klimatyczne knajpki z lokalnym jedzeniem. My byliśmy tylko przejazdem, ale chętnie wrócilibyśmy tam na dłużej!


Dajcie znać, czy macie jakiegoś swojego faworyta w tym zestawieniu? Do usłyszenia niedługo ;)

08:22 No Comments

 


Witajcie kochani! Startujemy z relacją z naszego miesiąca miodowego! I tym razem nie był to tylko przysłowiowy miesiąc, ponieważ nasz podróż rzeczywiście trwała cały sierpień i podczas tego czasu odwiedziliśmy takie miejsca jak Gruzja, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Bali i Malediwy więc zdecydowanie dla nas była to podróż życia i wspomnienia na całe życie, którymi się tutaj z Wami podzielimy! Jak zwykle nie zabraknie praktycznych wskazówek i barwnych zdjęć, tak więc zapraszamy do wspólnej podróży!

09:06 3 Comments

 Hej wszystkim! Życie lubi układać swoje scenariusze i ten rok należy do jednego z najbardziej pracowitych w moim życiu. I choć tutaj mnie zdecydowanie mniej to na pewno nie powiedziałam jeszcze swojego ostatniego słowa! W ramach możliwości w najbliższym czasie postaram się zarzucić Was odrobiną ciekawego kontentu, a oczywiście po więcej zapraszam Was na mojego Instagrama! @thisiskaitlynx

16:07 4 Comments

Hej kochani! Nowe rozdziały na dobre zagościły w moim życiu, a że tutaj jest miejsce, w którym mogę się z Wami wszystkim podzielić, to temat który bardzo mnie ekscytuje na pewno zagości tutaj częściej niż tylko jednorazowo. Mianowicie wielkimi krokami zbliża się termin oddania naszego mieszkania i przed nami czas na prace wykończeniowe, tworzenie i wyposażenie wnętrza czego bardzo nie mogę się doczekać. Chyba każdy kto kiedykolwiek przeprowadzał jakiś remont, budował dom, czy wykańczał mieszkanie wie jakie towarzyszą temu uczucia i jak wiele radości potrafi to wszystko sprawić! 

11:30 3 Comments

To już chyba tradycja, że świętujemy moje urodziny w Paryżu! Bardzo ją lubię choć w tym roku pogoda była niezbyt łaskawa to jednak uroki miasta były jak zwykle przeważające. Tym razem podczas naszego wyjazdu trafiliśmy na końcówkę fashion weeku odbywającego się w Paryżu przez co było naprawdę trudno o znalezienie wolnych miejsc w hotelach. Pokazuje to jak ogromną moc przyciągania ma stolica Francji i jak mocno oddziałuje na cały świat niezależnie od pory roku. Choć nasz pobyt nie był za długi, bo spędziliśmy w Paryżu zaledwie dwie noce to był klasycznie bardzo intensywny oraz udało nam się udać w kilka nowych miejsc, jak i zajrzeć do tych, które uwielbiamy wracać. 

Zatrzymaliśmy się w pięknym Hotelu Moderniste który jest siostrzanym hotelem do Hotelu Fabric, w którym byliśmy w tamtym roku. I tak jak i wtedy tak i teraz był to znakomity wybór. Dostaliśmy piękny, malutki pokoik ze śliczną łazienką. W lobby hotelu znajduje się kącik herbaciano-kawowy, a bardzo miłe było to, że mogliśmy skorzystać ze śniadania przed oficjalnymi godzinami ze względu na wczesny wylot do Polski. Hotel znajduje się 5 minut spacerkiem od stacji metra Convention, przez którą przejeżdża linia metra numer 12, a że metro to najlepszy sposób komunikacji po Paryżu to zdecydowanie była to istotna sprawa. A jak dokładnie prezentował się hotel możecie zobaczyć na zdjęciach!




Tak jak mówiłam zdecydowanie nie próżnowaliśmy, a mój krokomierz dwa razy przekroczył barierę 20 tys. kroków, co musi świadczyć o naprawdę aktywnym wypoczynku, choć po mieście poruszaliśmy się metrem. Na początku wybraliśmy się na szczyt Łuku Triumfalnego, który jest kolejnym miejscem gdzie osoby do 26 roku życia mogą wejść całkowicie za darmo, a że magiczna bariera zbliża się wielkimi krokami zdecydowanie był to idealny czas na taki wybór. Od schodków może zakręcić się w głowie, ale widok ze szczytu jest naprawdę imponujący, najbardziej tylko możemy żałować, że było mgliście, ale no taki uroki europejskiej zimy. Miejscówka zdecydowanie warta polecenia! Jeśli chodzi o nowe miejsca, pierwszy raz pojechaliśmy jeszcze pod samą Bazylikę Sacre-Coeur, a także do środka. Wejście jest darmowe, a na szczyt możemy dostać się, albo pieszo po schodach lub kolejką linową, która wlicza się do komunikacji miejskiej. My korzystaliśmy z biletów Paris Visite więc mieliśmy nielimitowaną liczbę przejazdów po całym Paryżu, a na nich mogliśmy również skorzystać z przejazdu kolejką.

Nie zabrakło też stałych punktów naszych, paryskich wojaży. Wieża Eiffla zarówno w dzień jak i w nocy to punkt obowiązkowy za każdy razem. Polecam szczególnie delikatnie odbić od zatłoczonego Trocadero i odszukać uliczkę Av. de Camoens, która jest świetnym Instagramowym spotem. Pod Luwr wybraliśmy się w nocy, żeby zobaczyć jak pięknie wygląda muzeum w oświetlonej wersji. Zachwyca równie mocno jak w dzień, a klimat jaki się tam wytwarza zrobił na nas ogromne wrażenie, mimo naprawdę chłodnego wieczoru. I ostatnim z takich naszych klasyków była oczywiści Galeria Lafayette wraz ze swoim pięknym tarasem na dachu i widokiem na Palais Garnier oraz Wieżę Eiffla. To miejsce chyba również nigdy mi się nie znudzi.


Jednak, żeby dopełnić wyjazd urodzinowy nie mogło zabraknąć w nim pysznego jedzenia! Jeśli chodzi o polecajki to zdecydowanie jeśli chcecie zjeść pyszne włoski jedzenie z widokiem na Wieżę Eiffla to koniecznie sprawdźcie restaurację Di Vino (1 Pl. de Mexico, 75016 Paris, Francja). My wybraliśmy się tam w ostatni wieczór i jedliśmy przepyszną carbonarę oraz pizzę z truflami. Nie zabrakło również miejsca, w które wróciliśmy, a mianowicie Braun Notes (31-33 Rue de Mogador, 75009 Paris, Francja) czyli idealne miejsce na brunch lub śniadanie w bliskiej odległości od Galerii Lafayette. Nie zapomnijcie wypić tam kawy, bo mają naprawdę świetną! Jednak, żeby poczuć, że jesteśmy naprawdę we Francji wybraliśmy się do La Cremaillere 1900 położonej niedaleko wzgórza Montmartre i to właśnie tam po raz pierwszy spróbowaliśmy ślimaków! Smakują podobnie jak owoce morze, choć jednak chyba zostaniemy przy klasycznych wyborach jedzeniowych. 

Kolejny rok zaczęliśmy podróżniczo z wysokiego C i mam nadzieję, że będziemy to kontynuować w najbliższych miesiącach tego roku! Dajcie znać jak Wam się podobała moja urodzinowa relacja ze stolicy Francji? ;)

12:14 8 Comments
Newer Posts
Older Posts

About me

About Me


Cześć, jestem Kasia i zapraszam Cię do mojego świata pełnego barwnych podróży, modowych stylizacji i całego życia! Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej

Follow Us

Labels

Barwne Stylizacje Barwne poarady barwne gotowanie barwne jedzenie barwne kosmetyki barwne podóże

recent posts

Blog Archive

  • ►  2025 (5)
    • ►  mar 2025 (2)
    • ►  lut 2025 (1)
    • ►  sty 2025 (2)
  • ►  2024 (8)
    • ►  gru 2024 (1)
    • ►  wrz 2024 (1)
    • ►  lip 2024 (2)
    • ►  cze 2024 (1)
    • ►  kwi 2024 (1)
    • ►  mar 2024 (2)
  • ▼  2023 (11)
    • ▼  lis 2023 (2)
      • O tym jak wybrałam suknie ślubną, o której nigdy n...
      • Moje TOP 10 InstaPlaces na Bali
    • ►  wrz 2023 (1)
      • Barwny Honeymoon: Weekend w Abu Dhabi
    • ►  lip 2023 (1)
      • Budapeszt - pomysł na urodzinową niespodziankę
    • ►  mar 2023 (1)
      • Wybieram pierwsze płytki do pierwszego mieszkania
    • ►  lut 2023 (1)
      • Moje 25 urodziny w Paryżu!
    • ►  sty 2023 (5)
  • ►  2022 (30)
    • ►  gru 2022 (1)
    • ►  lis 2022 (1)
    • ►  paź 2022 (1)
    • ►  wrz 2022 (2)
    • ►  sie 2022 (3)
    • ►  lip 2022 (2)
    • ►  cze 2022 (1)
    • ►  maj 2022 (4)
    • ►  kwi 2022 (3)
    • ►  mar 2022 (5)
    • ►  lut 2022 (3)
    • ►  sty 2022 (4)
  • ►  2021 (54)
    • ►  gru 2021 (2)
    • ►  lis 2021 (1)
    • ►  paź 2021 (2)
    • ►  wrz 2021 (3)
    • ►  sie 2021 (6)
    • ►  lip 2021 (5)
    • ►  cze 2021 (4)
    • ►  maj 2021 (8)
    • ►  kwi 2021 (7)
    • ►  mar 2021 (5)
    • ►  lut 2021 (4)
    • ►  sty 2021 (7)
  • ►  2020 (86)
    • ►  gru 2020 (6)
    • ►  lis 2020 (5)
    • ►  paź 2020 (5)
    • ►  wrz 2020 (5)
    • ►  sie 2020 (8)
    • ►  lip 2020 (8)
    • ►  cze 2020 (8)
    • ►  maj 2020 (9)
    • ►  kwi 2020 (9)
    • ►  mar 2020 (8)
    • ►  lut 2020 (8)
    • ►  sty 2020 (7)
  • ►  2019 (92)
    • ►  gru 2019 (10)
    • ►  lis 2019 (6)
    • ►  paź 2019 (9)
    • ►  wrz 2019 (8)
    • ►  sie 2019 (9)
    • ►  lip 2019 (6)
    • ►  cze 2019 (6)
    • ►  maj 2019 (8)
    • ►  kwi 2019 (9)
    • ►  mar 2019 (9)
    • ►  lut 2019 (7)
    • ►  sty 2019 (5)
  • ►  2018 (76)
    • ►  gru 2018 (7)
    • ►  lis 2018 (7)
    • ►  paź 2018 (6)
    • ►  wrz 2018 (6)
    • ►  sie 2018 (5)
    • ►  lip 2018 (5)
    • ►  cze 2018 (6)
    • ►  maj 2018 (6)
    • ►  kwi 2018 (5)
    • ►  mar 2018 (8)
    • ►  lut 2018 (7)
    • ►  sty 2018 (8)
  • ►  2017 (105)
    • ►  gru 2017 (7)
    • ►  lis 2017 (7)
    • ►  paź 2017 (12)
    • ►  wrz 2017 (12)
    • ►  sie 2017 (13)
    • ►  lip 2017 (10)
    • ►  cze 2017 (9)
    • ►  maj 2017 (6)
    • ►  kwi 2017 (8)
    • ►  mar 2017 (8)
    • ►  lut 2017 (7)
    • ►  sty 2017 (6)
  • ►  2016 (90)
    • ►  gru 2016 (6)
    • ►  lis 2016 (9)
    • ►  paź 2016 (9)
    • ►  wrz 2016 (8)
    • ►  sie 2016 (9)
    • ►  lip 2016 (9)
    • ►  cze 2016 (6)
    • ►  maj 2016 (8)
    • ►  kwi 2016 (6)
    • ►  mar 2016 (8)
    • ►  lut 2016 (8)
    • ►  sty 2016 (4)
  • ►  2015 (69)
    • ►  gru 2015 (4)
    • ►  lis 2015 (4)
    • ►  paź 2015 (6)
    • ►  wrz 2015 (4)
    • ►  sie 2015 (9)
    • ►  lip 2015 (7)
    • ►  cze 2015 (4)
    • ►  maj 2015 (6)
    • ►  kwi 2015 (7)
    • ►  mar 2015 (7)
    • ►  lut 2015 (5)
    • ►  sty 2015 (6)
  • ►  2014 (30)
    • ►  gru 2014 (2)
    • ►  lis 2014 (4)
    • ►  paź 2014 (6)
    • ►  wrz 2014 (1)
    • ►  sie 2014 (3)
    • ►  lip 2014 (3)
    • ►  cze 2014 (6)
    • ►  maj 2014 (2)
    • ►  mar 2014 (1)
    • ►  lut 2014 (1)
    • ►  sty 2014 (1)
  • ►  2013 (6)
    • ►  gru 2013 (2)
    • ►  sie 2013 (1)
    • ►  lip 2013 (1)
    • ►  kwi 2013 (1)
    • ►  mar 2013 (1)
  • ►  2012 (4)
    • ►  sie 2012 (2)
    • ►  lip 2012 (1)
    • ►  kwi 2012 (1)

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Obserwatorzy

Created with by ThemeXpose