Jak wspominałam w poprzednim poście w czwartek wybrałam się w Góry na kilka dni. Od razu mówię że wyjazd był świetny i spotkało mnie wiele przygód. Pierwszego dnia poszłam wraz z Olą na Gubałówkę do której było ok. 3 km a później zeszłyśmy na Krupówki co było bardzo ekstremalne ponieważ górka była baaardzo stroma. Tam pochodziłyśmy, pooglądałyśmy stragany i później wróciłyśmy na Gubałówkę znowu piechotą i nawet nie wiecie jak byłyśmy z siebie dumne gdy dotarłyśmy na nią. Po powrocie do pensjonatu poszłyśmy od razu spać. A wiedzcie że przy górskim powietrzu śpi się baardzo dobrze ;)
Drugiego dnia mieliśmy pojechać nad Morskie Oko ale gdy dotarliśmy na dworzec wszystkie busy na tą trasę były przepełnione. A na tamtej trasie stało się ponad 2 godziny w korku. Więc poszliśmy zobaczyć skocznie na której właśnie trafiliśmy na zawody a następnie poszliśmy do jaskini.
Trzeciego dnia nadszedł czas na przetestowanie naszej silnej woli i mięśni nóg. Czyli 'mała wycieczka' na podbicie Giewontu. Co prawda nie doszłam aż do samego Krzyża ale nie wiele mi brakowało. Nie brałam aparatu wiec dodaje zdjęcia zrobione na spacerze po powrocie do pensjonatu.
I ostatniego, czwartego dnia wybrałyśmy się rano na Gubałówkę i zaraz jak wróciłyśmy musiałyśmy się spakować i po 13 już jechaliśmy do domu. Droga powrotna zajęła nam dłużej niż myśleliśmy ponieważ były ogromne korki. Ale i tak było świetnie i podziwiam moje nogi ponieważ nigdy w życiu tak dużo nie chodziłam! :)
Fot. Ja + Aleksandra <3